Na Półwyspie Iberyjskim kibice obserwują dwie wyrównane batalie. W Hiszpanii Barcelona bije się z Realem, zaś w Portugalii Benfica z Porto. W obu przypadkach, póki co górą są ci drudzy.
Nieoczekiwanie na Estadio da Luz, drużyna Benfiki przegrała z ekipą Santa Clary 3:4. Tym samym mocno utrudniła sobie walkę o tytuł mistrza Portugalii, ponieważ jeszcze tego samego dnia FC Porto ograło w derbach miasta Boavistę 4:0 i wyszło na trzypunktową przewagę. Na sześć kolejek przed końcem rozgrywek nie jest to dobra informacja, ale jeszcze jest kilka spotkań do rozegrania i pozostaje mieć nadzieję, że Benfica dogoni jeszcze Porto i to ona zasiądzie w fotelu lidera.
Czekać na potknięcie
W obecnej sytuacji trudno myśleć o zdobyciu mistrzostwa, bez oglądania się na innych. Teraz już trzeba będzie z wyczekiwaniem nasłuchiwać wieści z Estadio do Dragao, bo bez wpadki “Smoków” się nie obejdzie. Wyścig po tytuł w Portugalii jest tym bardziej interesujący, że od 22. kolejki nie było serii spotkań, w której zarówno Porto, jak i Benfica wygrałyby swoje mecze. To może dawać cień szansy. Jeśli ten trend się utrzyma “Orły” będą mieć możliwość odrobienia strat i wyprzedzenia rywali. Jak wyglądają kolejne tygodnie w wykonaniu obydwu ekip?
Jak widać obie ekipy mają w najbliższych meczach przeciwników o podobnym potencjale. Dopiero później różnice są bardziej zauważalne. Wygląda na to, że w wypiekami na twarzy będziemy oglądać końcówkę sezonu, a losy mistrzostwa mogą rozstrzygnąć się nawet w ostatniej serii spotkań. Oczywiście do tego czasu nie wolno popełnić błędu i liczyć na potknięcie FC Porto, ale przede wszystkim należy skupić się na sobie. Benfica wykorzystała już margines błędu i każda następna pomyłka będzie równoznaczna z przegranym tytułem. Mecze Benfiki możecie obstawiać co kolejkę u bukmachera. Jeśli sądzicie, że poradzi sobie w zbliżających się spotkaniach, skorzystajcie z kodu promocyjnego TOTALbet ze strony Bukmacher-Legalny.pl. Dzięki niemu otrzymacie wyższy bonus i darmowe środki na grę, więc warto się zainteresować.
Zburzona forteca
Kiedy myśli się o krajowym mistrzu w jakiejkolwiek lidze, trwogę powinna wzbudzać wyprawa na jego stadion. W przypadku Benfiki nie ma o tym mowy. Estadio da Luz nie jest obiektem, którego będą bały się przyjeżdżające zespoły. Ostatni mecz o punkty na swoim boisku Benfica wygrała pod koniec stycznia. Oprócz krajowych drużyn do Lizbony przyjechał Szachtar Donieck, którego również nie udało się pokonać. Daje to w sumie pięć meczów z rzędu bez zwycięstwa u siebie. Teraz trudno mówić o jakiejkoliwek przewadze własnej murawy, ale jeśli zespół nie czuje się pewnie w swoim domu, to jak ma zostać mistrzem Portugalii?
To jasne, że Estadio da Luz nie ma aktualnie renomy terenu, którego nie da rady zdobyć. Do końca sezonu pozostały trzy domowe mecze i wszystkie z ekipami z górnej połowy tabeli. Pierwsza do Lizbony przyjedzie Boavista, a stopień trudności będzie tylko rósł. Później przyjdzie kolej na Vitoria Guimaraes, a na zamknięcie rozgrywek derby ze Sportingiem. Co ciekawe “Lwy” są jedyną drużyną, która zmierzy się jeszcze zarówno z Porto i Benfiką. To oznacza, że jednak liczą się w walce o mistrzostwo, choć już tylko pośrednio. Sporting ma swój cel na końcówkę tego sezonu, jakim jest awans do Ligi Europy, więc można być pewnym, że da z siebie wszystko.
Raz ty, raz ja
Powiedzmy sobie jasno, że sytuacja Benfiki nie jest kolorowa. Przed samym finiszem rozgrywek ma trzy oczka mniej niż liderujące FC Porto. Wiele wskazuje na to, że trofeum Primeira Liga znów zmieni miejsce położenia. “Smoki” w 2018 roku przełamały dominację “Orłów” i wygląda to tak, jakby w 2020 także miały wznieść się wyżej. Od trzech sezonów te dwa kluby zmieniają się tylko pozycjami numer 1. i 2. To pokazuje, że bezsprzecznie mamy do czynienia z najlepszymi zespołami w kraju. Tak samo, jak tuż za granicą swoją potyczkę na trochę większą skalę toczy “Duma Katalonii” z “Królewskimi”, tak w Portugalii ponownie liczą się tylko Benfica i Porto.
Czy gdyby Porto w tym roku zgarnęło najważniejszy puchar, zgodzilibyśmy się na to, jeśli mielibyśmy gwarancję tytułu mistrza za rok? Trudno udzielić jednoznacznej odpowiedzi, zwłaszcza, kiedy jest się tak blisko od upragnionego celu. Najlepiej byłoby się nad tym nie zastanawiać, a zamiast tego za miesiąc od dziś rozważać na temat tego, czy uda się obronić mistrzostwo. Jednak zanim nadarzy się taka możliwość, Bruno Lage i jego podopiecznych czeka mnóstwo pracy. Ważne, żeby walczyć do końca, bo jeszcze nic nie jest stracone.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz