Portugalczycy rozpoczęli spotkanie zgodnie z planem. Piłkarze Benfiki bawili się piłką, a głęboko cofnięci rywale mogli się tylko przyglądać wyśmienitej grze podopiecznych samego Jesusa. Momentami przewaga W ataku brylowali Everton i Pizzi. Pierwszą dobrą okazję do strzelenia gola miał pierwszy z nich po tym jak oddał strzał z okolic linii pola karnego. Na posterunku stał jednak Arnaud Bodart, który przy tak ofensywnym nastawieniu Portugalczyków miał ręce pełne roboty. Jak podsumować pierwszą połowę? Najlepiej przemówią liczby: Benfica odnotowała 67% posiadania piłki, oddała 10 strzałów (przy ani jednym strzale Standardu Liege) oraz wymieniła 375 podań przy 167 rozegraniach swoich rywali. Mimo wszystko w grze Benfiki zabrakło najważniejszego, a mianowicie gola. Najbliżej dokonania tej sztuki Benfica była w doliczonym czasie gry, ale wciąż brakowało skuteczności. Obie drużyny schodziły po pierwszej partii bez bramki i pytanie tylko czy to zapowiadało, że gol dla Benfiki jest tylko kwestią czasu, czy wręcz przeciwnie: spełnić się miała stara piłkarska maksyma mówiąca o tym, że niewykorzystane okazje lubią się mścić.
Drugą połowę otworzyła zmiana w szeregach Benfiki, która miała podnieść skuteczność rozgrywanych akcji. Za Pedrinho na boisku pojawił się Rafa Silva, a Portugalczycy podobnie jak w pierwszej połowie od razu przystąpili do ataku. Wysiłki wreszcie przyniosły skutek kiedy to przyjmującego prostopadłą piłkę Lukę Waldschmidta nieprzepisowo powstrzymywał Arnaud Bodart. Cała akcja odbywała się w polu karnym, a sędzia nie miał żadnych wątpliwości co do faulu. Podyktowaną jedenastkę pewnie wykorzystał Pizzi i Benfica otworzyła wynik spotkania. Podopieczni Jorge Jesusa jednak nawet nie pomyśleli o zmniejszeniu tempa gry.
Portugalczycy nadal atakowali bramkę Standardu z taką samą agresją i próbowali swoich sił rozgrywając piłkę na połowie przeciwnika. Kibicom szczególnie mogła imponować zaciekłość z jaką każdy z piłkarzy „As Águias” odbierał piłkę rywalom. Niespodziewanie szansa na bramkę pojawiła się także w szeregach Standardu Liege. Belgowie w 58. minucie wykonywali pierwszy rzut rożny w tym spotkaniu, który zakończył się niezwykle groźnym strzałem niepilnowanego Zinho Vanheusdena. Na posterunku był jednak Odisseas Vlachodimos wybijając piłkę za linię końcową.
Kolejną szansa na bramkę dla Benfiki ponownie nie przyszła z własnej gry, a po faulu przeciwnika. Tym razem wbiegającego w pole karne Tavaresa faulował Collins Fai i sędzia podyktował jedenastkę. Do piłki podszedł Luca Waldschmidt i pewnym strzałem pokonał bramkarza gości. Zaraz po strzeleniu bramki Niemiec zszedł z boiska, a zastąpił go Marokańczyk - Adel Taarabt.
Przewaga Benfiki nie miała końca. Podopieczni Jesusa nadal bawili się piłką, a najlepszy wyraz radości futbolu dał Pizzi. W 76. minucie Portugalczyk przyjęciem ustawił sobie piłkę na skraju pola karnego i przelobował źle ustawionego bramkarza Standardu Liege. Tym samym tablica wyników na Estadio da Luz pokazywała już wynik 3:0 dla gospodarzy.
Spektakl w wykonaniu Benfiki trwał. Portugalczycy wciąż nacierali na bramkę przeciwników, a piłkarze Standardu musieli się zadowolić tylko dwoma rzutami rożnymi. Te jednak nie przyniosły żadnego rezultatu, a Orły nieprzerwanie kontynuowały swoją dominację. Ostatnią szansę z rzutu wolnego miał Aleksandar Boljevic, ale piłka minęła słupek Vlachodimosa. Sędzia odgwizdał koniec meczu po trzech doliczonych minutach ostatecznie pieczętując zwycięstwo Benfiki Lizbona.
Relacja pisemna za polsatsport.pl
W drugim meczu grupy D Glasgow Rangers pokonali u siebie 1:0 Lecha Poznań. Po dwóch kolejkach prowadzi Benfica z Rangersami z kompletem 6 punktów. Lech i Standard na razie nie mają na koncie punktów. W najbliższym tygodniu Glasgow Rangers podejmą u siebie Benficę, a Lech Poznań u siebie Standard Liege.
Obszerny skrót spotkania na stronie polsatsport.pl - tutaj
SL Benfica vs Standard Liege - 3:0 (0:0)
1:0 Pizzi (49' karny)
2:0 Waldschmidt (66' karny)
3:0 Pizzi (76')
Benfica: Vlachodimos - Diogo Gonçalves, Otamendi, Vertonghen, Nuno Tavares - Pedrinho (Rafa Silva, 46'), Gabriel (Weigl, 72'), Pizzi (Gonçalo Ramos, 80'), Everton - Waldschmidt (Taarabt, 68'), Darwin Núñez (Seferovic, 72').
Standard Liège: Arnaud Bodart - Collins Fai, Vanheusden, Dussanne, Gavory - Bokadi - Amallah (Avenatti, 81'), Cimirot, Bastien, Carcela - Obbi Oularé (Boljevic, 70').
Sędzia: Letexier (Francja)
Żółte kartki: Diogo Gonçalves (43') - Bodart (48'), Collins Fai (65').
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz